Barcelona, 2020 r.
„A gdy nasze wargi się zetknęły,
wiedziałem, że gdybym nawet dożył setki i zwiedził wszystkie
kraje świata, nic nie da się porównać z tą jedną chwilą, gdy
po raz pierwszy pocałowałem dziewczynę moich marzeń, i byłem
pewny, że moja miłość będzie trwała wiecznie.” - Nicholas
Sparks.
Cytat idealny, ale... Ja zdałem
sobie sprawę, że tak było gdy moje kłamstwo wyszło na jaw, gdy
wyjeżdżałem by grać w Bayernie. Wiedziałem, że tracę
najważniejszą dla mnie osobę. Przez długi czas nawet nie mogłam
spojrzeć na swoje odbicie w lustrze, nie mówiąc, że jestem
ostatnim kretynem i palantem. By być jakoś zrzucić z siebie winę,
zaraz później powiedziałem o wszystkim Julii i się rozstaliśmy.
Nie poczułam się lepiej, bo wiedziałem, że gdzieś tam jest
jeszcze osoba, której muszę wszystko wyjaśnić - Ariadna.
Pamiętam dzień kiedy w
Monachium odwiedził mnie Xavi. Byłem zaskoczony, ale mile. Jeszcze
bardziej gdy zdradził mi, że wraca do klubu, ale jako trener i chce
mnie widzieć w swoim składzie, a gdy wspomniał, że jego siostra
wróciła do kraju, tak bardzo chciałem by sezon się już kończył
i mógłbym ją zobaczyć, porozmawiać.
Na finałowym meczu Ligii
Mistrzów, gdy tylko ją zobaczyłem, nie mogłem później przestać
o niej myśleć. Miałem ją nawet w głowie i przed oczami gdy
strzeliłem tego gola. Tak, był dla niej, pomimo tego, że nie
chciała mnie znać i gardziła mną.
Będąc już Barcelonie
zrozumiałem, że jeżeli chcę do czegoś dotrzeć to nie mogę
przestać walczyć. I tak było. Nie przestałem walczyć o Arię,
choć ciągle mnie odtrącała. Udało się. W pewnym momencie
przyznała, że mnie kocha, a ja wtedy mogłam skakać z radości do
samego nieba. Nie było lepszego dnia w moim życiu, a raczej
wieczoru. Stała się dla mnie cholernie ważna w 2013 roku, ale to
samo czułem w 2018 czy teraz.
Rozmowę z jej bratem, po tym
gdy dowiedział się o wszystkim, pamiętam doskonale do dziś. Kazał
sobie wszystko opowiedzieć i tak zrobiłem. Był moim nowym
trenerem, ale i przyjacielem, który we mnie wierzył, który był i
jest moim piłkarskim idolem, zaraz po moim ojcu. Ufam ci Thiago, bo ufa ci Ariadna.
Będzie tak jak było, ale skrzywdź ją po raz drugi, a obiecuję
ci, że dopilnuję byś więcej jej nie zobaczył. Te słowa
przypominają mi o danej szansie przez Arię i jej brata, ale nie
boję się tego, bo wiem, że nie mógłbym popełnić drugi raz tego
samego błędu - stracić tak wspaniałą dziewczynę. Słów Xaviera
użyłem też przy rozmowie z Jonathanem, gdy ten zaczął spotykać
się z moją młodszą siostrą. Przyjaźniliśmy się od zawsze, ale
co? Niech się boi!
Powrót do klubu muszę uznać
za udany, bo jestem tu już od dwóch i pół sezonu, a Xavi stawia
na mnie w pierwszych jedenastkach. Rozgrywam, asystuję i nawet
strzelam gole. Ostatni ustrzeliłem z najważniejszą dedykacją, do
których właśnie pędzę z ostatniego treningu przed świętami
Bożonarodzeniowymi.
Wchodzę do środka i czuję zapach
pysznego obiadu, który roznosi się po całym domu. Odkładam torbę
w kąt, ściągam kurtkę, szalik i zdejmuję zimowe buty. W tym roku
mamy już tu śnieg, więc będziemy mieć piękne, białe święta.
Wchodzę dalej, do kuchni. Podchodzę do mojej żony, którą jest
Ari już od prawie półtora roku, witam się i całuję w policzek,
po czym podchodzę do stołu, na którym stoi małe nosidełko, a w
nim śpiąca trzytygodniowa Olaya Alcantara Hernandez. Mój mały
skarb. Wszyscy od razu stwierdzili, że jest podobna do swojej
mamusi, gdy była niemowlakiem, ale o tym, że to moja córka mówią
jej oczy i ciemna karnacja. Rozpiera mnie duma. Pochyliłem się i
delikatnie ucałowałem czoło córki, tak by ją nie zbudzić. Wtedy
poczułem jak Ari przytula się do moich pleców.
- Rafa przedtem dzwonił,
że przyjdą wieczorem z Amelią - powiedziała. Właśnie, mój
brat! Pamiętam jak narzekał, że nikogo nie ma na weselu Martina, a
tu jednak pare miesięcy później przedstawił nam naprawę ładną
dziewczynę, studiującą jeszcze dziennikarstwo Brazylijkę, którą
poznał na jednym ze zgrupowań reprezentacji.
- Teraz będzie ciągle
przychodził - zaśmiałem się.
- Co ja poradzę na to, że
od razu zakochał się w swojej chrześnicy? - uśmiechnęła się
słodko, a ja wtedy skradłem jej całusa. Jedynym moim marzeniem
jest teraz to, by tak wyglądało nasze całe życie.
***
Koniec, koniec, koniec! I dopiero teraz do mnie to dotarło ;c
Będę baardzo tęsknić za tym opowiadaniem, bo go pokochałam! Pamiętam jak nie mogłam nic sensowego wymyślić o Thiago, a bardzo chciałam napisać o nim jakieś opowiadanie i nagle... Bum! Czarujący Thiago, ale z grzeszkiem! Bardzo miło mi się to pisało :)
Można mnie jeszcze znaleźć tu - SI PROCHE, tutaj - DARTE UN BESO, tutaj - LOVE STONED, od niedawna tu: SONRISA DE ESPERANZA, a od jutra także tutaj - QUE HAGO YO :)
Dziękuję za wszystkie komentarze oraz wyświetlenia!
Wasza Coppernicana ;*
Wasza Coppernicana ;*
Tak skarbie, chcę Cię w starych barwach!
Wszystko cudownie się skończyło. Lubię szczęśliwe zakończenia. <3 Już sobie wyobrażam małą Olaye, aww *-* Będę tęsknić za tym opowiadanie. Bardzo je lubiłam.
OdpowiedzUsuńBuziaczki ;*
Boże, na początku myślałam, że coś się stało Ari, bo Thiago opowiadał. się przestraszyłam tak lekko. :o
OdpowiedzUsuńAle naprawdę piękne zakończenie. Nie tylko ty będziesz tęsknić za tym opowiadaniem. :'(
Życzę weny. Pozdrawiam :D
PS. Jeszcze Wesołych Świąt! :*
Ojejciu, jakie fajnie zakończenie. Szczęśliwa rodzinka, dokładnie tak powinno się kończyć wszystkie cudowne opowiadania.
OdpowiedzUsuńNie wiem jak ja przeżyję - pamiętam, jak odkryłam to opowiadanie i codziennie po szkole sprawdzałam, czy jest nowy rozdział, bo tak bardzo mi się spodobało (zdaję sobie sprawę z faktu, że to już podchodzi pod obsesję XD). Pamiętam jak się straszliwie cieszyłam, kiedy Ari wybaczyła wreszcie Thiago i te ostatnie rozdziały były mistrzowskie.
Jestem prawie pewna, że jeszcze nie raz, w chwili smutku czy po prostu, gdy będę znudzona, wrócę do twojego opowiadania no i oczywiście bardzo bd tęsknić za wszystkimi bohaterami.
A na całą resztę twoich blogów oczywiście wchodzę i dziękuję za informowanie mnie na tt :3
Pozdrawiam i życzę dużo świątecznej weny :*
Chyba bardziej idealnie nie może być! Dobrze, że nie zapomniałaś o biednym Rafie. Biedak zawsze sam był, a tu nagle zjawiła się taka panna, która go zechciała. Cud! Możesz być dumna z siebie, że napisałaś kolejne piękne opowiadanie, które będzie często wspominane. :D
OdpowiedzUsuńIswedWolf
Szkoda, że to już koniec! ;(
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie! ;)
No ale cóż, takie jest zycie, a ty z zanadrzu masz jeszcze parę historyjek, więc ja się cieszę! ;*
Czekam na nowości!
PS. Lovciam Thiago:*.*.* i życzę weeeeeny!
piękne zakończenie :) szkoda, że jeden z moich ulubionych blogów się skończył ale czas na kolejny :D
OdpowiedzUsuńKocham kocham kocham! Znalazłam blog wczoraj a dzisiaj skończyłam czytać. Ciesze się że Ari jest z Thiago chociaż nie powiem miałam ochotę wypruc mu flaki jak dowiedzialam się jak ja potraktowal XD opowiadanie jest jednym z moich ulubionych I napewno w przyszłości przeczytam je jeszcze raz.
OdpowiedzUsuńPS. Widzę że nie jestem jedyną osobą która chce żeby Thiago wrócił do Barcelony:(
Uwielbiałam tę historię. Cieszę się, że wszystko dobrze się zakończyło i Aria, i Thiago ostatecznie byli szczęśliwi :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam... Kolejne bardzo dobre opowiadanie. Świetnie się bawiłam czytając.
OdpowiedzUsuń