piątek, 18 kwietnia 2014

epílogo: eres mi tesoro

Barcelona, 2020 r. 
A gdy nasze wargi się zetknęły, wiedziałem, że gdybym nawet dożył setki i zwiedził wszystkie kraje świata, nic nie da się porównać z tą jedną chwilą, gdy po raz pierwszy pocałowałem dziewczynę moich marzeń, i byłem pewny, że moja miłość będzie trwała wiecznie.” - Nicholas Sparks. 
 Cytat idealny, ale... Ja zdałem sobie sprawę, że tak było gdy moje kłamstwo wyszło na jaw, gdy wyjeżdżałem by grać w Bayernie. Wiedziałem, że tracę najważniejszą dla mnie osobę. Przez długi czas nawet nie mogłam spojrzeć na swoje odbicie w lustrze, nie mówiąc, że jestem ostatnim kretynem i palantem. By być jakoś zrzucić z siebie winę, zaraz później powiedziałem o wszystkim Julii i się rozstaliśmy. Nie poczułam się lepiej, bo wiedziałem, że gdzieś tam jest jeszcze osoba, której muszę wszystko wyjaśnić - Ariadna. 
 Pamiętam dzień kiedy w Monachium odwiedził mnie Xavi. Byłem zaskoczony, ale mile. Jeszcze bardziej gdy zdradził mi, że wraca do klubu, ale jako trener i chce mnie widzieć w swoim składzie, a gdy wspomniał, że jego siostra wróciła do kraju, tak bardzo chciałem by sezon się już kończył i mógłbym ją zobaczyć, porozmawiać. 
  Na finałowym meczu Ligii Mistrzów, gdy tylko ją zobaczyłem, nie mogłem później przestać o niej myśleć. Miałem ją nawet w głowie i przed oczami gdy strzeliłem tego gola. Tak, był dla niej, pomimo tego, że nie chciała mnie znać i gardziła mną. 
  Będąc już Barcelonie zrozumiałem, że jeżeli chcę do czegoś dotrzeć to nie mogę przestać walczyć. I tak było. Nie przestałem walczyć o Arię, choć ciągle mnie odtrącała. Udało się. W pewnym momencie przyznała, że mnie kocha, a ja wtedy mogłam skakać z radości do samego nieba. Nie było lepszego dnia w moim życiu, a raczej wieczoru. Stała się dla mnie cholernie ważna w 2013 roku, ale to samo czułem w 2018 czy teraz. 
  Rozmowę z jej bratem, po tym gdy dowiedział się o wszystkim, pamiętam doskonale do dziś. Kazał sobie wszystko opowiedzieć i tak zrobiłem. Był moim nowym trenerem, ale i przyjacielem, który we mnie wierzył, który był i jest moim piłkarskim idolem, zaraz po moim ojcu. Ufam ci Thiago, bo ufa ci Ariadna. Będzie tak jak było, ale skrzywdź ją po raz drugi, a obiecuję ci, że dopilnuję byś więcej jej nie zobaczył. Te słowa przypominają mi o danej szansie przez Arię i jej brata, ale nie boję się tego, bo wiem, że nie mógłbym popełnić drugi raz tego samego błędu - stracić tak wspaniałą dziewczynę. Słów Xaviera użyłem też przy rozmowie z Jonathanem, gdy ten zaczął spotykać się z moją młodszą siostrą. Przyjaźniliśmy się od zawsze, ale co? Niech się boi! 
  Powrót do klubu muszę uznać za udany, bo jestem tu już od dwóch i pół sezonu, a Xavi stawia na mnie w pierwszych jedenastkach. Rozgrywam, asystuję i nawet strzelam gole. Ostatni ustrzeliłem z najważniejszą dedykacją, do których właśnie pędzę z ostatniego treningu przed świętami Bożonarodzeniowymi. 
  Wchodzę do środka i czuję zapach pysznego obiadu, który roznosi się po całym domu. Odkładam torbę w kąt, ściągam kurtkę, szalik i zdejmuję zimowe buty. W tym roku mamy już tu śnieg, więc będziemy mieć piękne, białe święta. Wchodzę dalej, do kuchni. Podchodzę do mojej żony, którą jest Ari już od prawie półtora roku, witam się i całuję w policzek, po czym podchodzę do stołu, na którym stoi małe nosidełko, a w nim śpiąca trzytygodniowa Olaya Alcantara Hernandez. Mój mały skarb. Wszyscy od razu stwierdzili, że jest podobna do swojej mamusi, gdy była niemowlakiem, ale o tym, że to moja córka mówią jej oczy i ciemna karnacja. Rozpiera mnie duma. Pochyliłem się i delikatnie ucałowałem czoło córki, tak by ją nie zbudzić. Wtedy poczułem jak Ari przytula się do moich pleców. 
   - Rafa przedtem dzwonił, że przyjdą wieczorem z Amelią - powiedziała. Właśnie, mój brat! Pamiętam jak narzekał, że nikogo nie ma na weselu Martina, a tu jednak pare miesięcy później przedstawił nam naprawę ładną dziewczynę, studiującą jeszcze dziennikarstwo Brazylijkę, którą poznał na jednym ze zgrupowań reprezentacji. 
   - Teraz będzie ciągle przychodził - zaśmiałem się. 
   - Co ja poradzę na to, że od razu zakochał się w swojej chrześnicy? - uśmiechnęła się słodko, a ja wtedy skradłem jej całusa. Jedynym moim marzeniem jest teraz to, by tak wyglądało nasze całe życie.

***
Koniec, koniec, koniec! I dopiero teraz do mnie to dotarło ;c 
Będę baardzo tęsknić za tym opowiadaniem, bo go pokochałam! Pamiętam jak nie mogłam nic sensowego wymyślić o Thiago, a bardzo chciałam napisać o nim jakieś opowiadanie i nagle... Bum! Czarujący Thiago, ale z grzeszkiem! Bardzo miło mi się to pisało :) 
Można mnie jeszcze znaleźć tu - SI PROCHE, tutaj - DARTE UN BESO, tutaj - LOVE STONED, od niedawna tu: SONRISA DE ESPERANZA, a od jutra także tutaj - QUE HAGO YO :)
Dziękuję za wszystkie komentarze oraz wyświetlenia!
Wasza Coppernicana ;* 
 Tak skarbie, chcę Cię w starych barwach!

9 komentarzy:

  1. Wszystko cudownie się skończyło. Lubię szczęśliwe zakończenia. <3 Już sobie wyobrażam małą Olaye, aww *-* Będę tęsknić za tym opowiadanie. Bardzo je lubiłam.
    Buziaczki ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże, na początku myślałam, że coś się stało Ari, bo Thiago opowiadał. się przestraszyłam tak lekko. :o
    Ale naprawdę piękne zakończenie. Nie tylko ty będziesz tęsknić za tym opowiadaniem. :'(
    Życzę weny. Pozdrawiam :D
    PS. Jeszcze Wesołych Świąt! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojejciu, jakie fajnie zakończenie. Szczęśliwa rodzinka, dokładnie tak powinno się kończyć wszystkie cudowne opowiadania.
    Nie wiem jak ja przeżyję - pamiętam, jak odkryłam to opowiadanie i codziennie po szkole sprawdzałam, czy jest nowy rozdział, bo tak bardzo mi się spodobało (zdaję sobie sprawę z faktu, że to już podchodzi pod obsesję XD). Pamiętam jak się straszliwie cieszyłam, kiedy Ari wybaczyła wreszcie Thiago i te ostatnie rozdziały były mistrzowskie.
    Jestem prawie pewna, że jeszcze nie raz, w chwili smutku czy po prostu, gdy będę znudzona, wrócę do twojego opowiadania no i oczywiście bardzo bd tęsknić za wszystkimi bohaterami.
    A na całą resztę twoich blogów oczywiście wchodzę i dziękuję za informowanie mnie na tt :3
    Pozdrawiam i życzę dużo świątecznej weny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba bardziej idealnie nie może być! Dobrze, że nie zapomniałaś o biednym Rafie. Biedak zawsze sam był, a tu nagle zjawiła się taka panna, która go zechciała. Cud! Możesz być dumna z siebie, że napisałaś kolejne piękne opowiadanie, które będzie często wspominane. :D
    IswedWolf

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, że to już koniec! ;(
    Uwielbiam to opowiadanie! ;)
    No ale cóż, takie jest zycie, a ty z zanadrzu masz jeszcze parę historyjek, więc ja się cieszę! ;*
    Czekam na nowości!
    PS. Lovciam Thiago:*.*.* i życzę weeeeeny!

    OdpowiedzUsuń
  6. piękne zakończenie :) szkoda, że jeden z moich ulubionych blogów się skończył ale czas na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham kocham kocham! Znalazłam blog wczoraj a dzisiaj skończyłam czytać. Ciesze się że Ari jest z Thiago chociaż nie powiem miałam ochotę wypruc mu flaki jak dowiedzialam się jak ja potraktowal XD opowiadanie jest jednym z moich ulubionych I napewno w przyszłości przeczytam je jeszcze raz.

    PS. Widzę że nie jestem jedyną osobą która chce żeby Thiago wrócił do Barcelony:(

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiałam tę historię. Cieszę się, że wszystko dobrze się zakończyło i Aria, i Thiago ostatecznie byli szczęśliwi :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Przeczytałam... Kolejne bardzo dobre opowiadanie. Świetnie się bawiłam czytając.

    OdpowiedzUsuń