Barcelona, kwiecień 2018 r.
Pamiętam jak Xavi wrócił wtedy
z Niemiec pełen nadziei. Mało mówił o tym wszystkim, więc nie
wiadomo czy Thiago zgodził się od razu, nikomu nie powiedział
co dokładnie usłyszał od Brazylijczyka. Gdyby mu odmówił, pewnie
wróciłby w innym humorze. Minęło trochę czasu, a nadal nic nie
wyszło na zewnątrz, że Xavi ma być nowym trenerem Katalończyków.
Ale to dobrze, bo na razie ma spokój, nikt wokół niego nie skacze.
Wczoraj popołudniu mój brat
dostał telefon z zarządu klubu. Pojechał tam i wrócił bardzo
późno, więc położył się od razu, a my nic nie wiemy. Od rana
siedzimy z Nurią i Dulce w kuchni, czekamy aż wstanie i nam powie o
co chodzi. Szczerze przyznam, że przez ten cały czas bardziej się
zaprzyjaźniłam z młodszą Cunillerą. Mamy wspólne tematy, obie
lubimy piłkę, dobry film i książkę. Często wybieramy się razem
na zakupy czy spacery.
Zdążyłyśmy przygotować
śniadanie, nakarmić Ikera, a dopiero wtedy zszedł zadowolony i
wyspany Hernandez.
- Hej. - powiedział i się
rozciągnął.
- Cześć. Powiesz nam
gdzieś ty wczoraj tyle był? - zapytała jego żona.
- W klubie, musieliśmy
obgadać ważną sprawę.
- Co takiego? - zdziwiłam
się i dopiłam swoją kawę. Xavi wtedy spojrzał na zegarek i
podszedł no swojego syna, siedzącego na krześle przy stole i wziął
go na ręce.
- Chcecie wiedzieć, no to
chodźcie. - uśmiechnął się i poszłyśmy za nim do salonu.
Usiedliśmy wygodnie na kanapie, a Maestro włączył telewizor i od
razu przełączył na kanał sportowy, a tam rozpoczynała się
transmisja z konferencji prasowej z klubu. Po chwili pojawił się
tam prezydent Barcelony wraz ze swoim asystentem. Siedzieliśmy i z
zainteresowaniem słuchaliśmy ich ogłoszeń. Powiedzieli, że
obecny trener chciał zrezygnować ze swojej posady po końcu tego
sezonu, ale jakieś pilne sprawy rodzinne zmuszają go do tego, by
już teraz opuścić klub. Wtedy wśród dziennikarzy rozległ się
szum z pytaniami co z zespołem i kto ich poprowadzi?
- Czy to będzie asystent
byłego trenera? - padło pytanie, a prezydent jedynie pokręcił
głową.
- Już jakiś czas
wiedzieliśmy, że trener chce odejść, więc zabezpieczyliśmy się,
znajdując trenera na następny sezon. Wczoraj jednak już
ustaliliśmy, że zajmie się piłkarzami już teraz, a jego
prezentacja odbędzie się już w poniedziałek.
- Kto nim będzie?
- Nowym trenerem FC
Barcelony będzie Xavier Hernandez. - powiedział zastępca. -
Dziękujemy. - dodała i obaj wstali, kończąc tym spotkanie.
- Wow. - wydobyłam z
siebie. - Czyli nie od lipca, a już teraz będziesz ich trenował? -
uśmiechnęłam się szeroko.
- Dokładnie i od razu
zagadałem wczoraj prezydentowi o wolną posadę fotografa.
- Serio?
- Tak. Mówiłaś coś
ostatnio, że musisz poszukać sobie pracy, więc ci pomogłem.
Powiedział, że co prawda pamięta, że robiłaś dosyć fajne
zdjęcia, ale chce byś w poniedziałek robiła zdjęcia na mojej
prezentacji. To jako dzień próbny, a potem pewnie podpiszecie
umowę. - uśmiechnął się, a ja go mocno przytuliłam.
- Dziękuję. -
uśmiechnęłam się, a wtedy rozdzwonił się telefon mojego brata.
- O! Pierwszy Andres. -
zaśmiał się, patrząc na ekran.
- To ty faktycznie nic
nikomu nie powiedziałeś? - zapytała Dulce.
- Nie. - odparł z
uśmiechem i wyszedł na taras by odebrać.
Barcelona, 2013 r.
Na treningu okazało się, że
byli też zawodnicy z młodszej drużyny. Poznałam jeszcze kilku
chłopaków, w tym młodszego brata Thiago - Rafaela.
Trzymałam się z boku, by im
nie przeszkadzać. Robiłam im zdjęcia i miałam naprawdę sporo
fajnych ujęć, bo gdy tylko zauważali, że obiektyw jest w nich
skierowany, robili zabawne miny. Później rozegrali mini mecz. Tito
gdzieś zniknął, a oni zaczęli się wygłupiać, tylko sztab
trenerski się z nich śmiał, przymykając na to oko.
- Ari, możemy cię
gdzieś później porwać? - obok mnie pojawiło się kilku młodych
piłkarzy.
- A gdzie ty mnie
chcecie porwać? - zaśmiałam się.
- Na lody albo jakieś
ciastko. - wyszczerzył się Marc.
- Ej, co to za grupowa
schadzka, co? - nagle obok pojawił się mój brat, a obok niego
stanął Jordi i się uśmiechał.
- Chcemy się zapoznać
z nową koleżanką. - odparł Jonathan i szeroko się uśmiechnął
razem ze stojącymi z nim Marciem, Cristianem, Martinem, Rafaelem i
Thiago.
- Mam puścić moją
młodszą siostrę z waszą bandą? - spojrzał na nich kpiąco.
- Ale przecież Jordi
pójdzie z nami, nie? - Montoya uwiesił się na ramieniu Alby.
- Odprowadzę ją
później do domu. - odparł Jordi i spojrzał na mojego brata.
- No dobra. Na boisku
to ja wam tu ufam każdemu. - spojrzał na każdego z młodzików. -
Ale co do mojej siostry... - westchnął i poklepał Jordiego po
ramieniu. Pokręcił głową, znów spoglądając na pozostałych i
odszedł w stronę grupki, gdzie stał Andres, Leo i Jose.
Wiedziałam, że Xavi ufa Jordiemu, bo zauważył, że wcześniej gdy
go poznałam na zgrupowaniu reprezentacji, polubiliśmy się.
- Halo! - usłyszeliśmy
głos trenera. - Nie ma mnie pięć minut, a wy już się obijacie!
- Dobra! To jesteśmy
później umówieni! - wyszczerzył się Rafinha.
- Czekaj na nas po
treningu. - uśmiechnął się Jordi i wszyscy odeszli w jednym
rzędzie.
- Chłopaki! -
zawołałam i od razu przystawiłam aparat do oczu. Wszyscy
automatycznie się odwrócili i takim oto sposobem miałam genialne
ujęcie.
Stałam w podziemnym parkingu
i opierałam się o maskę samochodu mojego brata, kiedy w końcu
zaczęli pojawiać się piłkarze.
- Dobra Jordi, oddaję
ci ją w twoje ręce. - Xavi poklepał go po ramieniu.
- I rozumiem, że mam
nie oddawać w inne? - zaśmiał się obrońca.
- Pod żadnym względem!
- spojrzał na grupkę młodzików. - Szczególnie im!
- I tak wiemy, że się
tylko śmiejesz. - wyszczerzył się Marc. - A jakby tak nasza Aria
się w którymś zakochała, co? - objął mnie ramieniem.
- Chyba nie w tobie. -
Martin szturchnął go w ramię.
- Niby dlaczego?!
Jestem młody, przystojny, pieniędzy mi nie brakuje... - wyliczał.
- Prawda Ariadna? - spojrzał na mnie.
- No oczywiście!
Przecież kocham się w tobie od zawsze! - pokazałam mu język, a on
się wyszczerzył.
- No widzisz Xavi?! Coś
mi się wydaje, że ci jej chyba nie puszczę na noc!
- Bartra! - ryknął
Hernandez.
- My ci ją uratujemy.
Spokojnie. - nagle jakieś dwie osoby odsunęły mnie od Marca. To
byli Rafael i Thiago. Xavi miał minę jakby zaraz chciał mnie
pociągnąć do samochodu i zawieźć do domu. Jest wspaniałym
starszym bratem, ale czasem przesadza.
- No przecież
żartowałem! - odparł od razu Marc. - Siostra kumpla to świętość
jest!
- Cieszę się, że się
rozumiemy Marc. - odparł Xavi. - Dobra, idę. - dodał i nam
pomachał, wsiadając do swojego samochodu. Nasza grupka również
zaczęła wsiadać do pojazdów. Raf i Jonathan wsiedli do samochodu
starszego Alcantary, Marc z Cristianem, a ja i Jordi wsiedliśmy do
samochody Montoyi.
Tego dnia spędziłam z nimi
praktycznie całe popołudnie. Wszyscy naprawdę byli w porządku i
polubiłam ich. Minęło trochę czasu, a my bardzo często
spotykaliśmy się w tym składzie. Xavi na początku tylko wypytywał
czy idzie z nami Jordi i wtedy stawał się spokojniejszy, gdy to
potwierdzałam. Nie wiem dlaczego taki był, ale myślę, że
akceptował to, że się nimi wszystkimi przyjaźnię.
Im częściej się
spotykaliśmy, tym lepiej rozmawiało mi się z Thiago. Podobał mi
się coraz bardziej, ale próbowałam tego nie pokazywać. Jedynie
Jordi dogadywał mi w tym temacie za uchem.
- Przyznaj się, podoba
ci się starszy Alcantara. - usłyszałam od niego pewnego wieczoru,
gdy odprowadzał mnie do domu brata.
- Mi? - udałam
zdziwienie. - Nie!
- Aha! A mnie tu czołg
jedzie... - pokazał na swoje oko. - Mnie możesz się przyznać. -
wyszczerzył się.
- No, ale jest fajnym
kolegą i to nie oznacza, że od razu ma mi się podobać. -
spojrzałam na obrońce.
- Oj Ariadna... To
widać - zaśmiał się. - Thiago jest spoko i w ogóle, ale... -
mruknął, gdy zatrzymaliśmy się pod furtką do domu Xaviego.
- Jordi, jesteś
nieznośny. Powiedziałam, że nie jest tak jak ci się wydaje. -
przerwałam mu.
- No, ale czy ja coś
mówię? Każdy stamtąd może ci się podobać, nawet i Thiago. -
uśmiechnął się.
- Ale Thiago nie jest
taki kochany jak ty. - wspięłam się na palcach i pocałowałam
jego lekko zarośnięty policzek. - Idę, bo zaraz mój braciszek
będzie stał w oknie. - zaśmiałam się.
- Dobranoc. - odparł i
pomachał mi, a ja poszłam do domu.
Barcelona, 2018 r.
Tak jak było ustalone, w
poniedziałek chodziłam i fotografowałam mojego braciszka - nowego
trenera Blaugrany, który chodził cały uradowany. Z resztą nikt mu
się nie dziwi. Cieszył się z faktu, że wrócił do klubu, nie już
jako piłkarz, ale ich trener. Po prezentacji na stadionie, ktoś ze
sztabu podszedł do Xaviego i coś mu szepnął, po czym on się
szeroko uśmiechnął i podszedł do mnie, złapał za rękę i
pociągnął za sobą.
- Gdzie my idziemy? -
zaśmiałam się.
- Podobno chłopcy się
zebrali w szatni i na mnie czekają, ale jeszcze większą
niespodziankę będą mieli jeżeli przyjdziesz ze mną. - odparł.
Ja sama cieszę się na spotkanie z nimi, bo dawno ich nie widziałam.
Minutę później już byliśmy pod drzwiami.
- Wejdę pierwszy i cię
jakoś godnie zapowiem. - zaśmiał się i wszedł, zostawiając
uchylone drzwi. Zanim wszedł z pomieszczenia wydobyły się głośne
rozmowy. - Co to za bałagan w szatni? - zawołał dosyć poważnie,
a gwar ucichł, lecz po chwili znów zrobiło się głośno, bo
zaczęli się witać. Minęło może pięć minut, gdy Xavi zmienił
temat. - Zaraz wejdzie tu ktoś, na kogo widok jeszcze bardziej się
ucieszycie niż na mój. - powiedział.
- Czyli kto? - usłyszałam
głos Jonathana.
- Czyli na ten przykład
ja! - zawołałam, wchodząc do szatni.
- Ariadna! - wszyscy
otworzyli szeroko oczy, a pierwszy do mnie podbiegł Rafael i mocno
mnie przytulił, potem Jonathan, Jordi, David, który od roku gra w
Katalonii, z którym zdążyłam się dość zaprzyjaźnić,
mieszając jeszcze w Anglii. Później byłam ściskana przez każdego
zawodnika po kolei. Uwielbiam ich towarzystwo, bo nigdy nie można
się z nimi nudzić.
Wieczorem leżałam na łóżku
i czytałam książkę, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi, a po
chwili w nich zobaczyłam swojego brata.
- Młoda, masz gości. -
uśmiechnął się i zrobił krok do tyłu. Zobaczyłam za nim cztery
uśmiechnięte twarze, Dos, Raf, Marc i David.
- Dzięki. - podniosłam
się i zaprosiłam ich do środka. Cała czwórka wyglądała jakby
się gdzieś wybierała.
- Tak myśleliśmy, że
siedzisz w domu i nic nie robisz. - zaśmiał się Alcantara.
- Jak to nic nie robię?
Czytam sobie. - wyszczerzyłam się.
- Eeee, czytać to
będziesz w przyszłości swoim dzieciom albo wnukom! - zaśmiał się
Marc.
- A teraz idziesz z nami!
- dorzucił De Gea.
- Gdzie? - zdziwiłam się.
- Do klubu. Jest już tam
paru chłopaków i czekają. - zawołał Jona.
- Zbieraj się, bo wyjścia
nie masz. - wyszczerzył się David.
- No, ale ja sama z bandą
piłkarzy?!
- Będzie Cristian z
Lloreną i Martin z Maite, ale jak chcesz to możesz wziąć jakąś
koleżankę. - dodał Marc.
- No dobra, niech wam
będzie! Ale wyjazd mi stąd! Ale już, bo muszę się przebrać. -
wygoniłam ich i najpierw napisałam wiadomość do Dulce, a później
zaczęłam przeglądać zawartość swojej szafy.
***
Jest i dwójka, tak na dobre zakończenie dnia w szkole :)
Muszę się Wam pochwalić, że właśnie zakończyłam pisać to opowiadanie. Mi osobiście cholernie się podoba, a epilog chyba najbardziej :)
Tak, więc przed wami jeszcze 15 rozdziałów i epilog!
Ari to jednak szalona dziewczyna, sama z bandą piłkarzy ? xd Ja już to widze, że Xavi będziesz wspaniałym trenerem :D
OdpowiedzUsuńRozdział super! Aria naprawdę lubi chłopaków! Z resztą nie dziwie się jej! Oni są kochani!
OdpowiedzUsuńRafa, nie przejmuj się, jesteśmy z Tobą!! :*
Czekam na kolejny!
I jeszcze De Gea *O*
OdpowiedzUsuńMatko, matko jak uroczo!
szczerze to mialam pewne wątpliwości co do tego, że Thiago nagle pojawi się w szatni, takie "Jebut, ja też tu jestem"
Nie no dobra juz spokoj xD
Czakam, czekam na kolejny i pozdrawiam!
:)
OdpowiedzUsuńHoho. Impreza w klubie? Nononono. I Marc oczywiscie pyta o kolezanki hahahah xd typowe xd
OdpowiedzUsuńXavi trenerem *.*
Inszaaa
Rafa, uśmiech! ;*
OdpowiedzUsuńAle słodki i radosny ten rozdział ;))
A Xavi jako ten starszy, opiekuńczy brat bardzo dobrze sie sprawdza ;d
No i mieć kumpli piłkarzy to najlepsze co może być <3
o ja cię, jeszcze tyle rozdziałów :O <3
OdpowiedzUsuńbardzo fajnie się czytało :)
Podoba mi się ta historia. Ciekawa jestem, jak będzie się układało życie Arii w Barcelonie po powrocie Thiago.
OdpowiedzUsuńXavi jest taki kochany (nie zdziw się, gdy będę pisała to pod każdym postem na tym blogu), że załatwił swojej siostrzyce prace. Przynajmniej będzie miał na nią oko. Dziewczyna będzie mogła spędzać czas ze swoimi przyjaciółmi z FC Barcelony. Bardzo spodobało się mi wspomnienia z przeszłości. Młodzi chłopacy szybko oszaleli na punkcie Ari. Marc był najlepszy. Te jego teksty! Jordi to na serio super kumpel. Ciekawe, czy czuł coś więcej do panny Hernandez. Czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńXavi jest po prostu cudownym bratem *-*
OdpowiedzUsuńno i Jordi awww *-*
Aż nie wiem co napisać :)
Bardzo mnie ciekawi moment powrotu Thiago i nie mogę się go doczekać :P Czekam na następny ! :*