środa, 8 stycznia 2014

dos: soy el mismo

Barcelona, kwiecień 2018 r.
 Pamiętam jak Xavi wrócił wtedy z Niemiec pełen nadziei. Mało mówił o tym wszystkim, więc nie wiadomo czy Thiago zgodził się od razu,  nikomu nie powiedział co dokładnie usłyszał od Brazylijczyka. Gdyby mu odmówił, pewnie wróciłby w innym humorze. Minęło trochę czasu, a nadal nic nie wyszło na zewnątrz, że Xavi ma być nowym trenerem Katalończyków. Ale to dobrze, bo na razie ma spokój, nikt wokół niego nie skacze.
  Wczoraj popołudniu mój brat dostał telefon z zarządu klubu. Pojechał tam i wrócił bardzo późno, więc położył się od razu, a my nic nie wiemy. Od rana siedzimy z Nurią i Dulce w kuchni, czekamy aż wstanie i nam powie o co chodzi. Szczerze przyznam, że przez ten cały czas bardziej się zaprzyjaźniłam z młodszą Cunillerą. Mamy wspólne tematy, obie lubimy piłkę, dobry film i książkę. Często wybieramy się razem na zakupy czy spacery.
 Zdążyłyśmy przygotować śniadanie, nakarmić Ikera, a dopiero wtedy zszedł zadowolony i wyspany Hernandez.
   - Hej. - powiedział i się rozciągnął.
   - Cześć. Powiesz nam gdzieś ty wczoraj tyle był? - zapytała jego żona.
   - W klubie, musieliśmy obgadać ważną sprawę.
   - Co takiego? - zdziwiłam się i dopiłam swoją kawę. Xavi wtedy spojrzał na zegarek i podszedł no swojego syna, siedzącego na krześle przy stole i wziął go na ręce.
   - Chcecie wiedzieć, no to chodźcie. - uśmiechnął się i poszłyśmy za nim do salonu. Usiedliśmy wygodnie na kanapie, a Maestro włączył telewizor i od razu przełączył na kanał sportowy, a tam rozpoczynała się transmisja z konferencji prasowej z klubu. Po chwili pojawił się tam prezydent Barcelony wraz ze swoim asystentem. Siedzieliśmy i z zainteresowaniem słuchaliśmy ich ogłoszeń. Powiedzieli, że obecny trener chciał zrezygnować ze swojej posady po końcu tego sezonu, ale jakieś pilne sprawy rodzinne zmuszają go do tego, by już teraz opuścić klub. Wtedy wśród dziennikarzy rozległ się szum z pytaniami co z zespołem i kto ich poprowadzi?
   - Czy to będzie asystent byłego trenera? - padło pytanie, a prezydent jedynie pokręcił głową.
   - Już jakiś czas wiedzieliśmy, że trener chce odejść, więc zabezpieczyliśmy się, znajdując trenera na następny sezon. Wczoraj jednak już ustaliliśmy, że zajmie się piłkarzami już teraz, a jego prezentacja odbędzie się już w poniedziałek.
   - Kto nim będzie?
   - Nowym trenerem FC Barcelony będzie Xavier Hernandez. - powiedział zastępca. - Dziękujemy. - dodała i obaj wstali, kończąc tym spotkanie.
   - Wow. - wydobyłam z siebie. - Czyli nie od lipca, a już teraz będziesz ich trenował? - uśmiechnęłam się szeroko.
   - Dokładnie i od razu zagadałem wczoraj prezydentowi o wolną posadę fotografa.
   - Serio?
   - Tak. Mówiłaś coś ostatnio, że musisz poszukać sobie pracy, więc ci pomogłem. Powiedział, że co prawda pamięta, że robiłaś dosyć fajne zdjęcia, ale chce byś w poniedziałek robiła zdjęcia na mojej prezentacji. To jako dzień próbny, a potem pewnie podpiszecie umowę. - uśmiechnął się, a ja go mocno przytuliłam.
   - Dziękuję. - uśmiechnęłam się, a wtedy rozdzwonił się telefon mojego brata.
   - O! Pierwszy Andres. - zaśmiał się, patrząc na ekran.
   - To ty faktycznie nic nikomu nie powiedziałeś? - zapytała Dulce.
   - Nie. - odparł z uśmiechem i wyszedł na taras by odebrać.


Barcelona, 2013 r.
  Na treningu okazało się, że byli też zawodnicy z młodszej drużyny. Poznałam jeszcze kilku chłopaków, w tym młodszego brata Thiago - Rafaela.
 Trzymałam się z boku, by im nie przeszkadzać. Robiłam im zdjęcia i miałam naprawdę sporo fajnych ujęć, bo gdy tylko zauważali, że obiektyw jest w nich skierowany, robili zabawne miny. Później rozegrali mini mecz. Tito gdzieś zniknął, a oni zaczęli się wygłupiać, tylko sztab trenerski się z nich śmiał, przymykając na to oko. 
   - Ari, możemy cię gdzieś później porwać? - obok mnie pojawiło się kilku młodych piłkarzy.
   - A gdzie ty mnie chcecie porwać? - zaśmiałam się.
   - Na lody albo jakieś ciastko. - wyszczerzył się Marc.
   - Ej, co to za grupowa schadzka, co? - nagle obok pojawił się mój brat, a obok niego stanął Jordi i się uśmiechał.
   - Chcemy się zapoznać z nową koleżanką. - odparł Jonathan i szeroko się uśmiechnął razem ze stojącymi z nim Marciem, Cristianem, Martinem, Rafaelem i Thiago.
   - Mam puścić moją młodszą siostrę z waszą bandą? - spojrzał na nich kpiąco.
   - Ale przecież Jordi pójdzie z nami, nie? - Montoya uwiesił się na ramieniu Alby.
   - Odprowadzę ją później do domu. - odparł Jordi i spojrzał na mojego brata.
   - No dobra. Na boisku to ja wam tu ufam każdemu. - spojrzał na każdego z młodzików. - Ale co do mojej siostry... - westchnął i poklepał Jordiego po ramieniu. Pokręcił głową, znów spoglądając na pozostałych i odszedł w stronę grupki, gdzie stał Andres, Leo i Jose. Wiedziałam, że Xavi ufa Jordiemu, bo zauważył, że wcześniej gdy go poznałam na zgrupowaniu reprezentacji, polubiliśmy się.
   - Halo! - usłyszeliśmy głos trenera. - Nie ma mnie pięć minut, a wy już się obijacie!
   - Dobra! To jesteśmy później umówieni! - wyszczerzył się Rafinha.
   - Czekaj na nas po treningu. - uśmiechnął się Jordi i wszyscy odeszli w jednym rzędzie.
   - Chłopaki! - zawołałam i od razu przystawiłam aparat do oczu. Wszyscy automatycznie się odwrócili i takim oto sposobem miałam genialne ujęcie.
  Stałam w podziemnym parkingu i opierałam się o maskę samochodu mojego brata, kiedy w końcu zaczęli pojawiać się piłkarze.
   - Dobra Jordi, oddaję ci ją w twoje ręce. - Xavi poklepał go po ramieniu.
   - I rozumiem, że mam nie oddawać w inne? - zaśmiał się obrońca.
   - Pod żadnym względem! - spojrzał na grupkę młodzików. - Szczególnie im! 
   - I tak wiemy, że się tylko śmiejesz. - wyszczerzył się Marc. - A jakby tak nasza Aria się w którymś zakochała, co? - objął mnie ramieniem.
   - Chyba nie w tobie. - Martin szturchnął go w ramię.
   - Niby dlaczego?! Jestem młody, przystojny, pieniędzy mi nie brakuje... - wyliczał. - Prawda Ariadna? - spojrzał na mnie.
   - No oczywiście! Przecież kocham się w tobie od zawsze! - pokazałam mu język, a on się wyszczerzył.
   - No widzisz Xavi?! Coś mi się wydaje, że ci jej chyba nie puszczę na noc!
   - Bartra! - ryknął Hernandez.
   - My ci ją uratujemy. Spokojnie. - nagle jakieś dwie osoby odsunęły mnie od Marca. To byli Rafael i Thiago. Xavi miał minę jakby zaraz chciał mnie pociągnąć do samochodu i zawieźć do domu. Jest wspaniałym starszym bratem, ale czasem przesadza.
   - No przecież żartowałem! - odparł od razu Marc. - Siostra kumpla to świętość jest!
   - Cieszę się, że się rozumiemy Marc. - odparł Xavi. - Dobra, idę. - dodał i nam pomachał, wsiadając do swojego samochodu. Nasza grupka również zaczęła wsiadać do pojazdów. Raf i Jonathan wsiedli do samochodu starszego Alcantary, Marc z Cristianem, a ja i Jordi wsiedliśmy do samochody Montoyi.
  Tego dnia spędziłam z nimi praktycznie całe popołudnie. Wszyscy naprawdę byli w porządku i polubiłam ich. Minęło trochę czasu, a my bardzo często spotykaliśmy się w tym składzie. Xavi na początku tylko wypytywał czy idzie z nami Jordi i wtedy stawał się spokojniejszy, gdy to potwierdzałam. Nie wiem dlaczego taki był, ale myślę, że akceptował to, że się nimi wszystkimi przyjaźnię. 

 Im częściej się spotykaliśmy, tym lepiej rozmawiało mi się z Thiago. Podobał mi się coraz bardziej, ale próbowałam tego nie pokazywać. Jedynie Jordi dogadywał mi w tym temacie za uchem. 
   - Przyznaj się, podoba ci się starszy Alcantara. - usłyszałam od niego pewnego wieczoru, gdy odprowadzał mnie do domu brata. 
   - Mi? - udałam zdziwienie. - Nie! 
   - Aha! A mnie tu czołg jedzie... - pokazał na swoje oko. - Mnie możesz się przyznać. - wyszczerzył się. 
   - No, ale jest fajnym kolegą i to nie oznacza, że od razu ma mi się podobać. - spojrzałam na obrońce. 
   - Oj Ariadna... To widać - zaśmiał się. - Thiago jest spoko i w ogóle, ale... - mruknął, gdy zatrzymaliśmy się pod furtką do domu Xaviego. 
   - Jordi, jesteś nieznośny. Powiedziałam, że nie jest tak jak ci się wydaje. - przerwałam mu. 
   - No, ale czy ja coś mówię? Każdy stamtąd może ci się podobać, nawet i Thiago. - uśmiechnął się. 
   - Ale Thiago nie jest taki kochany jak ty. - wspięłam się na palcach i pocałowałam jego lekko zarośnięty policzek. - Idę, bo zaraz mój braciszek będzie stał w oknie. - zaśmiałam się. 
   - Dobranoc. - odparł i pomachał mi, a ja poszłam do domu.

Barcelona, 2018 r. 
 Tak jak było ustalone, w poniedziałek chodziłam i fotografowałam mojego braciszka - nowego trenera Blaugrany, który chodził cały uradowany. Z resztą nikt mu się nie dziwi. Cieszył się z faktu, że wrócił do klubu, nie już jako piłkarz, ale ich trener. Po prezentacji na stadionie, ktoś ze sztabu podszedł do Xaviego i coś mu szepnął, po czym on się szeroko uśmiechnął i podszedł do mnie, złapał za rękę i pociągnął za sobą.
   - Gdzie my idziemy? - zaśmiałam się.
   - Podobno chłopcy się zebrali w szatni i na mnie czekają, ale jeszcze większą niespodziankę będą mieli jeżeli przyjdziesz ze mną. - odparł. Ja sama cieszę się na spotkanie z nimi, bo dawno ich nie widziałam. Minutę później już byliśmy pod drzwiami.
   - Wejdę pierwszy i cię jakoś godnie zapowiem. - zaśmiał się i wszedł, zostawiając uchylone drzwi. Zanim wszedł z pomieszczenia wydobyły się głośne rozmowy. - Co to za bałagan w szatni? - zawołał dosyć poważnie, a gwar ucichł, lecz po chwili znów zrobiło się głośno, bo zaczęli się witać. Minęło może pięć minut, gdy Xavi zmienił temat. - Zaraz wejdzie tu ktoś, na kogo widok jeszcze bardziej się ucieszycie niż na mój. - powiedział.
   - Czyli kto? - usłyszałam głos Jonathana.
   - Czyli na ten przykład ja! - zawołałam, wchodząc do szatni.
   - Ariadna! - wszyscy otworzyli szeroko oczy, a pierwszy do mnie podbiegł Rafael i mocno mnie przytulił, potem Jonathan, Jordi, David, który od roku gra w Katalonii, z którym zdążyłam się dość zaprzyjaźnić, mieszając jeszcze w Anglii. Później byłam ściskana przez każdego zawodnika po kolei. Uwielbiam ich towarzystwo, bo nigdy nie można się z nimi nudzić.

  Wieczorem leżałam na łóżku i czytałam książkę, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi, a po chwili w nich zobaczyłam swojego brata.
   - Młoda, masz gości. - uśmiechnął się i zrobił krok do tyłu. Zobaczyłam za nim cztery uśmiechnięte twarze, Dos, Raf, Marc i David.
   - Dzięki. - podniosłam się i zaprosiłam ich do środka. Cała czwórka wyglądała jakby się gdzieś wybierała.
   - Tak myśleliśmy, że siedzisz w domu i nic nie robisz. - zaśmiał się Alcantara.
   - Jak to nic nie robię? Czytam sobie. - wyszczerzyłam się.
   - Eeee, czytać to będziesz w przyszłości swoim dzieciom albo wnukom! - zaśmiał się Marc.
   - A teraz idziesz z nami! - dorzucił De Gea.
   - Gdzie? - zdziwiłam się.
   - Do klubu. Jest już tam paru chłopaków i czekają. - zawołał Jona.
   - Zbieraj się, bo wyjścia nie masz. - wyszczerzył się David.
   - No, ale ja sama z bandą piłkarzy?!
   - Będzie Cristian z Lloreną i Martin z Maite, ale jak chcesz to możesz wziąć jakąś koleżankę. - dodał Marc.
   - No dobra, niech wam będzie! Ale wyjazd mi stąd! Ale już, bo muszę się przebrać. - wygoniłam ich i najpierw napisałam wiadomość do Dulce, a później zaczęłam przeglądać zawartość swojej szafy.  

***
Jest i dwójka, tak na dobre zakończenie dnia w szkole :) 
Muszę się Wam pochwalić, że właśnie zakończyłam pisać to opowiadanie. Mi osobiście cholernie się podoba, a epilog chyba najbardziej :)
Tak, więc przed wami jeszcze 15 rozdziałów i epilog!  

Ps. Serduszko mi się kraje, gdy widzę smutnego Rafę po przedwczorajszej przegranej Celty z Realem ;c I tak byłeś najlepszy na boisku

10 komentarzy:

  1. Ari to jednak szalona dziewczyna, sama z bandą piłkarzy ? xd Ja już to widze, że Xavi będziesz wspaniałym trenerem :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział super! Aria naprawdę lubi chłopaków! Z resztą nie dziwie się jej! Oni są kochani!
    Rafa, nie przejmuj się, jesteśmy z Tobą!! :*
    Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  3. I jeszcze De Gea *O*
    Matko, matko jak uroczo!
    szczerze to mialam pewne wątpliwości co do tego, że Thiago nagle pojawi się w szatni, takie "Jebut, ja też tu jestem"
    Nie no dobra juz spokoj xD
    Czakam, czekam na kolejny i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Hoho. Impreza w klubie? Nononono. I Marc oczywiscie pyta o kolezanki hahahah xd typowe xd
    Xavi trenerem *.*
    Inszaaa

    OdpowiedzUsuń
  5. Rafa, uśmiech! ;*
    Ale słodki i radosny ten rozdział ;))
    A Xavi jako ten starszy, opiekuńczy brat bardzo dobrze sie sprawdza ;d
    No i mieć kumpli piłkarzy to najlepsze co może być <3

    OdpowiedzUsuń
  6. o ja cię, jeszcze tyle rozdziałów :O <3
    bardzo fajnie się czytało :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Podoba mi się ta historia. Ciekawa jestem, jak będzie się układało życie Arii w Barcelonie po powrocie Thiago.

    OdpowiedzUsuń
  8. Xavi jest taki kochany (nie zdziw się, gdy będę pisała to pod każdym postem na tym blogu), że załatwił swojej siostrzyce prace. Przynajmniej będzie miał na nią oko. Dziewczyna będzie mogła spędzać czas ze swoimi przyjaciółmi z FC Barcelony. Bardzo spodobało się mi wspomnienia z przeszłości. Młodzi chłopacy szybko oszaleli na punkcie Ari. Marc był najlepszy. Te jego teksty! Jordi to na serio super kumpel. Ciekawe, czy czuł coś więcej do panny Hernandez. Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  9. Xavi jest po prostu cudownym bratem *-*
    no i Jordi awww *-*
    Aż nie wiem co napisać :)
    Bardzo mnie ciekawi moment powrotu Thiago i nie mogę się go doczekać :P Czekam na następny ! :*

    OdpowiedzUsuń