środa, 26 marca 2014

catorce: te deseo

Barcelona, 2018 r. 
   Siedziałam od rana z Ikerem, ponieważ Nuria od rana musiała siedzieć w redakcji, a Xavi był w klubie, gdzie właśnie dziś Carles miał podpisywać umowę. Wszyscy, którzy o tym wiedzieli bardzo cieszyli się z powrotu naszego Tarzana na Camp Nou, no może nie żeby grać, ale trenować.
  Razem z Ikerem, który okazał się wspaniałym pomocnikiem, podlaliśmy kwiatki w ogrodzie, trochę posprzątaliśmy i nawet ugotowaliśmy razem obiad.
   Od rana SMS-owałam z Thiago, który miał dla mnie jakąś niespodziankę. Chciałam wyciągnąć od niego co to takiego, ale ten uparcie trzymał przy swoim. Wczoraj po tym spotkaniu przed domem nie mogłam się odpędzić od dogryzek braci, szczególnie Alexa! A najbardziej rozwaliło mnie jego hasło: Ej, to wy będziecie mieć ładne dzieci, takie kolorowe! Xavi dosłownie zachodził się ze śmiechu, a ja siedziałam i mierzyłam wzrokiem najstarszego brata. Jak dobrze, że Thiago nie musiał tego wysłuchiwać!
  Xavi wrócił pierwszy i oczywiście musiał mi zdać całą relację. Cieszyłam się, że obaj będą trenować, ale on to już w ogóle był w euforii. Xavi oglądał wiadomości sportowe, a ja siedziałam z Ikerem na ziemi przy stoliku i układaliśmy puzzle z podobizną Pluto i Goofy'ego. Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, więc mój starszy brat wstał, zabierając do kosza ogryzek z jabłka i ruszył do wejścia.
   - O cześć! Wchodź - usłyszałam Hernandeza.
   - Cześć, jest Ariadna? - to był Thiago, a na dźwięk jego głosu od razu się uśmiechnęłam.
   - Pewnie. Jest z Ikerem w salonie. Chodź, chodź - zapraszał go, a po chwili obaj stanęli w progu salonu. Thiago miał na sobie jeansy i ciemnoszarą koszulę z podwiniętymi rękawami, w dłoni trzymał kluczyki od swojego samochodu, a z twarzy nie schodził lekki uśmiech. Podszedł do nas i usiadł na skraju kanapy, całując mnie w czubek głowy, a Ikerowi zmierzwił włosy, przez co mały zaczął się śmiać.
   - Mogę porwać twoją ciocię? - zaśmiał się do małego Hernandeza, a ten od razu zrobił poważną minę.
   - A oddasz mi ją?
   - No oczywiście, że ci ją oddam - odparł mu piłkarz, również całkowicie poważnie.
   - Bo to jest moja ciocia, a nie twoja - drążył nadal Iker.
   - Bez dwóch zdań - powiedział od razu. - To jak? Zgadzasz się?
   - Tak - pokiwał główką.
   - No wiesz? - spojrzałam na bratanka. - Ja bym się targowała. - zaśmiałam się, a ten wzruszył ramionami.
   - Dobra, dobra Kopciuszku. Nie musisz wracać przed północą - wyszczerzył się Xavi, a ja wstając, pokazałam mu język.
   - Pójdę się przebrać - zakomunikowałam i ruszyłam na górę.
     Thiago najpierw zabrał mnie do kina, a później na spacer. Chodziliśmy uliczkami Barcelony, ciągle o czymś rozmawiając, śmiejąc się i ściskając swoje dłonie. Po raz pierwszy wyszliśmy razem, tak, że ktoś mógł nas zobaczyć i uznać za prawdziwą parę. Teraz już wiem, że wtedy zawsze spotykaliśmy się u niego, nie tylko przez to, żeby Xavi się nie dowiedziała, ale i Julia także... Lecz nie chcę już tego rozpamiętywać. Ważna jest teraźniejszość.
Gdy znów wsiedliśmy do jego samochodu, wyjął ze schowka zwiniętą, czarną bandamkę.
   - Chcesz mnie porwać? - zaśmiałam się.
   - Obiecałem niespodziankę, prawda? - uśmiechał się.
   - Myślałam, że jest nią sam fakt, że po mnie przyjedziesz i wyjdziemy razem.
   - A jednak nie - skradł mi całusa i zawiązał chustkę na oczach, upewnił się, że faktycznie nic nie widzę i ruszył. Przez całą drogę starałam się wymyślać, gdzie Thiago mnie zabiera, ale tych pomysłów było mnóstwo i nie mogłam wycelować w żaden konkretny. Po jakichś 15 minutach byliśmy już na miejscu, bo chłopak zgasił samochód. - Poczekaj - powiedział i usłyszałam jak wychodził z samochodu, a po chwili otwiera moje drzwi. Podał mi dłoń i pomógł wysiąść, po czym zamknął drzwi i wziął mnie na ręce.
   - Mam się bać? - zaśmiałam się, obejmując rękami jego szyję.
   - Nie masz czego - roześmiał się i poczułam, że wyszedł po kilku schodkach. Otworzył drzwi i gdzieś weszliśmy. Postawił mnie na ziemi i stanął za mną, zdejmując bandamkę z moich oczu, a ja wtedy zobaczyłam ścianę, która była oszklona i przez nią widziałam niedaleko wybrzeże z plażą. To było cudowne. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Ściany były białe, a na środku stały dwie kanapy, niski stolik i na ścianie wisiał telewizor, a w kącie stał nowoczesny kominek z oszklonym paleniskiem, prócz tego było po prostu pusto. Odwróciłam się i spojrzałam na Thiago.
   - Co to za miejsce? - zapytałam.
   - Kupiłem go jeszcze zanim zdecydowałem się na Bayern - objął mnie w pasie. - Ojciec mi pomógł, dokładając się. Co prawda o tym miejscu wiedziałem tylko ja i on, nawet Rafa nic nie wiedział.
   - Ale wyjechałeś. On stał pusty przez te pięć lat? - zmarszczyłam brew.
   - Jak widać - sam się rozejrzał. - Ojciec się tu czasem zatrzymywał gdy bywał w Barcelonie. Wiesz dlaczego go kupiłem? - zapytał, a ja pokręciłam głową. - Bo chciałem tu z tobą zamieszkać - powiedział i założył moje włosy za ucho, lekko się uśmiechając, a ja po prostu się do niego mocno przytuliłam. Zaczął gładzić moje włosy.
   - Czyli mieszkasz tu teraz?
   - Tak. Odkąd wróciłem z mistrzostw, a w przyszłym tygodniu mam spotkanie z kupcem na mieszkanie.
   - Jeżeli chcesz, mogę ci pomóc tutaj urządzić - zaproponowałam, zaczepnie się uśmiechając.
   - Wolałbym gdybyś określiła, że nam - westchnął teatralnie. - Zamieszkaj tu ze mną - powiedział pewnie, a mnie to zaskoczyło, z resztą tak samo gdy powiedział, że kupił go z myślą 'o nas'.
   - Daj mi trochę czasu, dobrze? - pogłaskałam go po policzku.
   - Jasne - ucałował tą dłoń. - Chodź, pokażę ci najpiękniejszy zachód słońca - złapał moją rękę i pociągnął za sobą do wyjścia przez taras. Przeszliśmy kawałek i znaleźliśmy się już na plaży. Usiedliśmy razem na piasku, a ja się do niego przytuliłam. 
   - Masz rację, to najpiękniejszy zachód jaki kiedykolwiek widziałam - uśmiechnęłam się, gdy słońce już zniknęło za horyzontem.
   - Mówiłem - zaśmiał się.
   - Ale dlatego, że oglądany wspólnie z tobą - wyszczerzyłam się i delikatnie go pocałowałam, a on pogładził mój policzek.
   - Nie wiem czym sobie zasłużyłem na to, by znów tak z tobą siedzieć i cię całować.
   - Tym, że jesteś bardzo uparty - pokazałam mu język. - I tym, że walczyłeś - mocniej go przytuliłam. - I nie odpuszczałeś, gdy cię ignorowałam. Sprawiasz, że się uśmiecham...
   - I bardzo cię kocham - pocałował mnie w czubek głowy.
   Gdy już całkiem się ściemniło, postanowiliśmy wrócić do środka. Weszliśmy przez taras, trzymając się za dłonie.
   - Jesteś głodna? Możemy coś zamówić - powiedział Thiago i spojrzał na mnie. Podeszłam bliżej do niego i się przytuliłam.
   - Tylko wiesz, ja wcale nie jestem głodna - szepnęłam mu wprost do ucha, przygryzając dolną wargę, a moje dłonie powędrowały do guziczków jego koszuli.
   - A masz jakiś pomysł jak spędzić ten czas? - zamruczał.
   - Coś na to zaradzimy - szepnęłam i pozbyłam się jego koszuli, pchając go do ściany. Zaczęliśmy się całować, a po chwili Thiago odwrócił nas tak, że to teraz ja byłam przyparta do ściany. Oparłam dłonie o jego klatkę piersiową, a on obdarowywał pocałunkami moją szyję. Jego dłoń powędrowała na moje udo i lekko je uniósł.
   - Mogę cię gdzieś jeszcze zabrać? - zamruczał.
   - Mam tylko nadzieję, że niedaleko - zaśmiałam się cicho.
   - Spodoba ci się - puścił do mnie oczko i znów mnie wziął na ręce. Skierował się na górę po schodach i po chwili skręcił w jedne z drzwi. Tu ściany miały kolor beżowy, a drzwi były białe. Prócz tych wejściowych, znajdowały się dwoje następnych, oba uchylone. Jedne prowadziły do garderoby, a drugie zaś do łazienki. Na środku pokoju stało duże, zasłane łóżko. Ułożył mnie delikatnie na nim i zawisnął nade mną, a ja ujęłam jego twarz w dłoniach i pocałowałam. Nie chciałam już z niego rezygnować... Tęskniłam za nim. Thiago był moim pierwszym facetem, wtedy, pięć lat temu, chciałam żeby był i ostatnim. Nadal tego chcę. 

   Leżałam na brzuchu z głową skierowaną do Thiago, który leżał na plechach i również na mnie patrzył, a opuszkami palców przesuwał po moich odsłoniętych plecach. W pokoju tliła się tylko mała lampka, która oświetlała nasze twarze.
   - Te quiero - szepnęłam, a on się uśmiechnął.
   - Te amo - wyszczerzył się, a ja przysunęłam do niego i oparłam brodę o jego klatkę piersiową i spojrzałam na jego twarz.
   - I love you - cmoknęłam go w mostek.
   - Ich liebe dich - zaśmiał się, a ja wtedy wdrapałam się na niego i przytrzymałam nadgarstki.
   - No Alcantara, co jeszcze wymyślisz? - zapytałam zaczepnie, przygryzając dolną wargę.
   - Ti amo - powiedział i posłał mi całusa w powietrzu, a ja przysunęłam swoją twarz do jego i przesunęłam czubkiem nosa po jego policzku. - Hernandez, mało ci? - roześmiał się, a ja cicho zamruczałam. Od razu nas przeturlał i zaczął łaskotać. Zaczęłam się śmiać i zwijać pod nim.
   - Przestań, Thiago! - ciągle się śmiałam i nie mogłam już złapać oddechu. - Proszę! - automatycznie przestał i wpił się w moje usta. Takie tortury wolałam o wiele bardziej. 

 Otworzyłam oczy i zobaczyłam śpiącego Thiago. Uśmiechał się lekko przez sen, przez co wyglądał niezwykle słodko. Leżałam tak z dziesięć minut i ciągle go obserwowałam. W końcu stwierdziłam, że trzeba wstać i rozprostować kości. Wygramoliłam się po cichu by go nie obudzić. Weszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Owinięta w ręcznik, wróciłam do pokoju. Thiago nadal spał, a ja tylko pokręciłam głową. Odnalazłam swoją bieliznę, a jako górną część stroju zabrałam jego koszulę. Zeszłam po cichu na dół i zaczęłam się tam rozglądać. Odnalazłam kuchnię, gdzie napiłam się wody. Ze szklanką weszłam do salonu, gdzie usiadłam na kanapie, na której leżał zwinięty w kostkę koc, a na nim laptop Brazylijczyka. Otworzyłam go. Mam nadzieję, że Thiago nie będzie miał nic przeciwko, jeżeli go użyję, w oczekiwaniu na jego pobudkę. Weszłam na portal z wiadomościami, poczytałam trochę, ale nie było tam nic ciekawego. Chciałam już go zamknąć, kiedy u dołu ekranu zobaczyłam ikonkę powiadomień ze skype. Isco właśnie stał stał się dostępny, a z tego co wiedziałam to razem z Blancą są jeszcze w Manchesterze. Jakoś wcześniej nie miałam okazji do niej na spokojnie zadzwonić i pogadać o tym, że wybaczyłam Thiago. Zadzwoniłam, a na ekranie pojawiła mi się przyjaciółka. Wprost o to mi chodziło!
   - Cześć - uśmiechnęłam się szeroko, a jej mina... Była po prostu zdziwiona.
   - Kochana, dlaczego masz na sobie męską koszulę i dzwonisz z konta Alcantary? CZY JA O CZYMŚ NIE WIEM?!
   - No właśnie dzwonię by ci powiedzieć - zaśmiałam się. - Pogodziliśmy się.
   - To dlatego paradujesz w jego koszuli - wyszczerzyła się. - Ale mam nadzieję, że wiesz co robisz i nie będziesz żałować, bo wiesz, że trzymamy tu wszyscy za ciebie kciuki. Ja, Isco i nasz Junior!
   - A co ja? - usłyszałam w tle głos Alarcona i po chwili pojawił się w kamerce. - O, cześć Ari!
   - Cześć, kaczko!
   - Zabawne! Raz Blanca mnie tak nazwała to teraz każdy mnie tak nazywa! - udał obrażonego. - A co z tymi kciukami?
   - Bo trzymamy je za Ariadnę i Thiago, prawda? - ucałowała go w zarośnięty policzek.
   - A no tak, tak... Zaraz! To oni już są razem? - zmarszczył brew. - Tak właściwie to dopiero kilka dni temu moja kobieta uświadomiła mnie o tym co się działo z wami te pięć lat temu!
   - Myślałam, że już wcześniej to zrobiła - uśmiechnęłam się.
   - Nie, nie - Blanca pokręciła głową. - Pożył sobie trochę w niewiedzy.
   - Ale wy mówcie, jak tam z przyszłymi dziadkami? Jak reakcje?    
   - Moi, w przenośni, skakali ze szczęścia - wyszczerzył się piłkarz.
   - Moi byli lekko zaskoczeni i nawet już zaczęli nam ślub planować, ale zdecydowaliśmy, że pobierzemy się po narodzinach - Blanca pogłaskała się po brzuszku i po chwili wtuliła w ramię pomocnika. - Jutro wracamy do Madrytu, a potem przyjedziemy na ten ślub Maite i Martina - uśmiechnęła się. 
   - Nie mogę się doczekać! - uśmiechnęłam się i usłyszałam kroki z góry. Spojrzałam w kierunku schodów. Thiago schodził, ubierając T-shirt. Uśmiechnął się i usiadł obok, całując mnie w czubek głowy. - Witam śpiocha - zaśmiałam się.
   - Nie jestem żadnym śpiochem - pokazał mi język. - Cześć - uśmiechnął się do do Blanci i Isco.
   - Siemka stary, widać, że oboje promieniejecie - wyszczerzył się Alarcon. - Teraz żadne z was w swoim towarzystwie nie będzie przymulać, a wręcz przeciwnie - poruszył brwiami, a siedząca obok niego moja przyjaciółka, zdzieliła go porządnie po głowie. - No co, dorośli chyba wszyscy jesteśmy, nie? - zajęczał, pocierając bolące miejsce. 
   - Szczególnie ty Alarcon, leżąc od rana w łóżku i grając w jakieś durnowate gry na telefonie - odgryzła się Blanca. - A poza tym, twoje dziecko zaczyna się robić głodne - dodała, patrząc na niego. 
   - Czytaj: Isco, idź do kuchni - westchnął teatralnie, kręcąc głową. - To idę, pa i do zobaczenia - uśmiechnął się i zniknął z ekranu. 
   - A ja chyba pójdę popatrzeć jak obcina sobie nożem palce, nie mogłabym tego przegapić! - wyszczerzyła się brunetka. - Buziaki i do zobaczenia - puściła do nas oczko. 
   - Jasne, pa - zaśmiałam się. Dziewczyna się rozłączyła i zapewne pobiegła za swoim facetem. Wtedy odwróciłam się do Thiago i przywitałam go soczystym buziakiem. 
   - Słodko - zamruczał. - Złodziejko koszul - pokazał mi język.
   - Ja nie jestem żadną złodziejką - zaśmiałam się i wtuliłam w jego ramię, a on znów ucałował mnie w czubek głowy. 

***
Visca el Barca!  
To naprawdę były pełne emocji derby! 
A... Zapomniałabym! Ten rozdział wcaaale nie jest dedykowany S. Tak tylko... :D Tej złej, niedobrej Madridistce ;*

10 komentarzy:

  1. tak jakoś jak wchodzili do domu przypomniał mi się film trzy metry nad niebem. *.* Cudnie,że są razem, tworzą świetną parę! Czekam na kolejny - Cule96

    OdpowiedzUsuń
  2. Thiago chce, żeby z nim zamieszkała *.* Zgodzi się, mówię ci.
    Rzeczywiście wyglądało to jakby było z filmu. Słodko :P
    Czekam na następny! Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobra, dobra przeczytałam ten rozdział "pożądania". xd Phi.. nie miałabym nic przeciwko pikantniejszemu opisowi i o dużo dłuższemu, ha! Ale nie zmienia to faktu, iż Thiago jest przesłodki. *o* Chętnie bym takiego przygarnęła do siebie, co zresztą już wiesz, i Isco nie musisz mi wypominać. Poczekam sobie jeszcze na te małe kolorowe Alcantarątka,ooooo, aż się rozczuliłam. I weź nie próbuj rozdzielać Ari i Thiago, bo Cię znajdę! Dziękuję Ci za tą, jakże "miłą" dedykację. Jestem najmilszą Madridistką na świecie, wypraszam sobie, ty wredne Cule! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Thiago ty moje fhdlkpjdl *.*
    No cudeńko! Aria i Alcantara tworzą świetną parę! :)
    No i jest też Isco *.*
    Czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  5. Słodko! Tak mega słodko! Thiago na pewno zrozumiał swój błąd i już nigdy nie skrzywdzi dziewczyny, skoro chce aby zamieszkali razem. To jest poważny krok. Pewnie wkrótce poprosi ją o rękę. Ari już przymierzała jedną suknie, więc chyba nie będzie miała problemu z wyborem. Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak miło, poważne decyzje i kroki, oby im się udało! Wszystkie Madridistki pozdrawiam! :)
    Cule :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudownie, że pomiędzy Ariadną i Thiago wszystko dobrze się układa. Mam nadzieję, że zdecyduje się ona z nim zamieszkać.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojeeeej, cudo <3 Jak dobrze, że wszytsko się między nimi układa. Mam nadzieję, że już tak zostanie! Czekam na kolejny ;*

    Razem z Nandos pragnę serdecznie zaprosić na centrum poświęcone piłkarskim opowiadaniom: http://nasz-pilkarski-swiat.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy coś będzie? ? Bo ja umieram z ciekawości

    .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myślę, że kolejny rozdział dodam w ten weekend :)

      Usuń